A ja myślę, że dałeś się nabrać szukając sensu.
[spoiler] Zwróć uwagę na historyjkę o napisie na zębach. Była tak nieprawdopodobna, że wszyscy wierzący ludzie szukali w tym przesłania od Boga. Okazało się, że tak naprawdę nie ma w tym żadnego sensu, co był w stanie zrozumieć tylko rabin. Ludzie woleli go uważać za głupka niż zaakceptować fakt, że nie wszystko ma głębię. To jest właśnie klucz do zrozumienia filmu.
Zmierzam do tego, że sensem tego filmu jest jego bezsens, w którym wszyscy chcą się doszukiwać jakiegoś sensu. Przesłanie jest takie, że nie należy się na siłę doszukiwać symboli i ukrytej symboliki we wszystkim co nas otacza. Jest ono wycelowane szczególnie w osoby wierzące, dlatego też wszystkie postacie są religijne.

Stereotypowi Żydzi? Zarabiają matematyką, nie handlem, brzydzą się nieuczciwym pieniądzem, są niewygadani i łatwi do zmanipulowania. Bardziej stereotypowi Amerykanie: palą trawę, zdradzają się, mieszkają na masowym osiedlu, są napakowani botoksem i mają kryzys wieku średniego.

Wiesz nawet pojedynczy dzień z naszego życia nakręcony, opatrzony muzyką zmierza do jakiegoś celu. Nie musi być on ekscytujący a droga do niego pełna przygód jednak gdzieś po coś wstajesz z łóżka...

Przepadam za Coenami. Moim zdaniem to wybitni filmowcy. Robią zawsze solidne produkcje o bardzo nietypowym zabarwieniu. Wiedziałem że ich filmy ciężko zakwalifikować: komedia, dramat, sensacja... Jednak mimo to zawsze nawet najdziwniejsze ("Big Lebowski" ) zawsze miały fabułę która kręciła się wokół konkretnego celu i zawsze był taki moment filmu który dawał raz dużo do myślenia a raz dużo śmiechu... W tym filmie jednak nie było znamion ani typowego dla nich humoru, tępa, przyczyny...

Więc może dlatego taka niska ocena... Oglądam ich filmy od dawna i spodziewałem się czegoś. Bo jak Spielberg zrobi film to nigdy nie wiadomo raz klasyka "lista Schindlera" a raz gniot "wojna światów". Ale bracia zawsze robili filmy na równym, dość wysokim poziomie... Ten film moim zdaniem jest najgorszy z dotychczasowych. Mam nadzieje że 'True Grit" będzie dobrym remakiem.

Rozumiem Twój punkt widzenia i jak tak czytam to nawet ma to sens ale film jako całość niestety nie odbiega dla mnie od bezcelowych produkcji typu "niepewność" lub "mr. nobody" gdzie forma okazała się tak wyrafinowana że tylko fanatycy są w stanie cokolwiek z niego wyciągnąć.

Oczywiście jeśli chodzi o stronę techniczną to film jest bardzo solidny jak na Coenów przystało.

W tym momencie dobijamy do problematyki sztuki jako takiej: czy dzieło powinno być jednoznaczne i przez to grożące banałem, czy raczej możliwe do swobodnego interpretowania, ale siłą rzeczy zmierzające do intelektualnych orgazmów na widok czarnego kwadratu na białym płótnie?

Pojedyńczy dzień zmierza do zmierzchu. Nic więcej. "Serious Man" to dobry film. Mnie bawiła w nim obserwacja świata, nie próbowałem szukać sensu i przykazań życiowych. Ale w tym filmie coś jest, trzeba tylko uważniej oglądać, co szczerze Ci doradzam, Jaca. Herbatka pięknie Ci wyłuszczył w pierwszym poście, jak można odczytać "Poważnego...".

Jak to o niczym? Jest parę scen które łatwo idzie zinterpretować. By sobie wszystko do kupy poskładać polecam ten temat:
http://www.filmweb.pl/film/Poważny+człowiek-2009-489730/discussion/%22I+haven't+ done+anything%22+-+czyli+próba+interpretacji.,1323222
Inteligentna długa rozmowa, dzięki której możemy sobie wszystko skleić do kupy, samemu się zastanowić nad sensem całego filmu, każdej ze scen.
Pomimo tego, że film wymaga głębszego zastanowienia i jest jakimś powiewem świeżości, wymęczył mnie straszliwie. A ten gatunek "czarna komedia" powinien zostać zmieniony, to chyba jakaś pomyłka...